Ameryka czasem oddaje pole
Jak już się raz zbudowało Pax Americana, cały ten system baz wojskowych, wpływów politycznych i gospodarczych w wielu krajach, to potem nie można się z tego tak łatwo wycofać, nie można nagle powiedzieć: nas to już nie obchodzi.
Rz: „Pokój, handel i uczciwa przyjaźń ze wszystkimi państwami, wikłające sojusze z żadnym" – to słowa Thomasa Jeffersona z mowy inaugurującej jego prezydenturę w 1801 roku. Wielu Amerykanów uważa, że po 215 latach dalej zachowują one aktualność. Część zwolenników Donalda Trumpa często nawiązywała do tego cytatu w czasie niedawnej kampanii prezydenckiej.
Piotr Zaremba, historyk, publicysta: Dogmat o niewchodzeniu w sojusze był konstytutywną zasadą państwa amerykańskiego. Jako pierwszy sformułował ją Jerzy Waszyngton. Przez długi czas panowało w USA przekonanie, że nawet gdyby któryś z prezydentów miał ambicje, by związać się z kimś sojuszem przeciwko komuś innemu, to nigdy nie zatwierdzi tego lud amerykański, reprezentowany oczywiście przez Senat. Czym innym było jednak sprzymierzenie się z jakimś państwem, a czym innym podbój, uzależnianie krajów od siebie, jakiś typ ich eksploatacji.
Czyli krytykowany dziś przez niektórych interwencjonizm, a nawet imperializm.
To wiele razy było przedmiotem ostrego sporu w USA. Chyba największa batalia polityczna o to trwała na przełomie XIX i XX wieku, po zajęciu przez wojska amerykańskie Filipin w 1898 roku w następstwie wojny z Hiszpanią. O ile wcześniejsze aneksje niewielkich obszarów – nawet Hawajów – nie budziły większych emocji, o tyle tym razem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta