Amerykański słoń a interes Polski
Niektórym się wydaje, że skoro dość ochoczo krytykuję prezydenta elekta Donalda Trumpa, to na pewno jestem zwolenniczką Hillary Clinton. Na szczęście polityka w USA nie jest tak czarno-biała jak w Polsce, gdzie zwykło się uważać, że jeśli ktoś jest, na przykład, za legalizacją prostytucji, to na pewno jest zwolennikiem KOD, a każdy, kto popiera zakaz przerywania ciąży, musi być fanatycznym entuzjastą PiS.
Tu przydałby się przypis: sytuacja w Polsce jest dodatkowo dziwaczna, bo po zwycięstwie PiS w wyborach nie ma partii w oczywisty sposób opozycyjnej i terminu „KOD" należy używać jako skrótu myślowego. Zazwyczaj partie opozycyjne w demokracjach (a Polska wciąż nią jest, mimo zapewnień co poniektórych, że nie jest) mają programy pozytywne, wysuwają projekty, mają nawet gabinet cieni. W Polsce partie opozycyjne właściwie się rozpadły, nikt nie korzysta z możliwości zakładania nowych lub wzmacniania starych, ale wszyscy razem chodzą, krzycząc: „precz", a gabinet cieni sam się konstytuuje, z Lechem Wałęsą jako prezydentem i Mateuszem Kijowskim jako premierem. „Drôle de pays!" („Dziwny kraj") – mówiła moja mama, Francuzka.
Politycznie Stany...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta