Europejczyk między wrogimi plemionami
Jacek Saryusz-Wolski to proeuropejski polityk w zachodnim wydaniu. W Polsce niezrozumiały.
Czy można mieć silne przekonania proeuropejskie, a jednocześnie walczyć jak lew o więcej stanowisk w unijnych instytucjach dla obywateli swojego kraju? O więcej głosów w unijnej Radzie? Czy można marzyć o praworządności w swoim kraju, ale jednocześnie nie zgadzać się, żeby Komisja Europejska groziła mu sankcjami, a Parlament Europejski przy każdej okazji biadolił nad stanem demokracji? Czy można chcieć przyjaznych relacji z innym państwem UE, a jednocześnie kwestionować sens zakupu od niego helikopterów? Każdy polityk w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii bez wahania odpowie „tak". W Polsce jednak trwa plemienna walka, w której tematy europejskie wykorzystywane są jako pretekst do rozgrywek wewnętrznych. I jak popiera się plemię PiS, to trzeba chcieć mniej Europy, a jak plemię PO – to więcej Europy. W tym pierwszym plemieniu trzeba przy każdej okazji stwarzać w Brukseli problemy, bo uległość jest źle widziana. I oskarżać PO o sprzyjanie Niemcom. Dla wrogiego plemienia instytucje unijne są instrumentem walki o powrót do władzy. Zatem każda próba zdyskredytowania rządu jest dobra, bo im mniej jest europejski, tym bardziej Unia powinna go izolować. Napominać, grozić odebraniem głosu, a nawet pieniędzy. Polityk taki jak Jacek Saryusz-Wolski jest w tych warunkach skazany na margines życia partyjnego. Bo dla niego interes partyjny jest drugorzędny, liczy się interes Polski w Europie....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta