Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Mój kumpel Frank Underwood

25 marca 2017 | Plus Minus | Paweł Szaniawski
Michael Dobbs, autor „House of Cards
autor zdjęcia: Anders Birger
źródło: Rzeczpospolita
Michael Dobbs, autor „House of Cards"

Męczą mnie liczne Kasandry, które już wiedzą, że Donald Trump, czyli przywódca zachodniego świata, okaże się całkowita porażką, i robią co w ich mocy, by te ponure zapowiedzi się ziściły. Wolę trzymać kciuki za to, byśmy za cztery lata obudzili się w bezpieczniejszym i zasobniejszym świecie. Rozmowa z Michaelem Dobbsem, autor „House of Cards"

Rz: Skąd pomysł na książkę „House of Cards"?

Przez wiele lat byłem jednym z najbliższych zauszników Margaret Thatcher, a moje zdolności doceniono ksywką „westminsterski cyngiel o twarzy dziecka". W końcu jednak nasze drogi z panią premier się rozeszły. Odsunięty i przybity tym, że moja kariera polityczna legła w gruzach, postanowiłem odpocząć. Wyjechałem na wakacje na niewielką, choć przepiękną wyspę Gozo (w pobliżu Malty – przyp. red.). W czasie słodkiego nieróbstwa zacząłem szukać nowego pomysłu na siebie, ale i wentyla, przez który upuściłbym nieco frustracji. Pewnego wieczora usiadłem nad basenem z kieliszkiem wina, notesem i ołówkiem, a zanim osuszyłem butelkę miałem już zarys fabuły „House of Cards". To było blisko 30 lat temu i wywróciło moje życie do góry nogami. Do dziś główny bohater tej przetłumaczonej na ponad 30 języków książki to mój najwierniejszy towarzysz.

A co z przypisywanym Bismarckowi powiedzeniem, że „ludzie nie powinni widzieć, jak robi się kiełbasę i politykę"?

Sam jestem człowiekiem i miałem niepowtarzalną sposobność obserwować politykę zza kulis. Faktycznie zawsze robiło na mnie duże wrażenie, jak brutalna i twarda walka toczy się na szczytach władzy. Ale ludzie toczą boje o to, w co wierzą i co jest dla nich najważniejsze, więc nie można się spodziewać, że będą układni...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 10709

Wydanie: 10709

Zamów abonament