Państwo Vlada
Teoretycznie Mołdawia jest krajem w pełni demokratycznym. Nie ma dyktatora, a proeuropejski rząd walczy z prorosyjskim prezydentem. Wszystkie procedury demokratyczne funkcjonują. W rzeczywistości to teatr, dzięki któremu kontrolę nad krajem sprawuje jeden człowiek.
Najczęściej nazywają go „Vlad" , ale mówią też „gospodarz", albo z ironią „Seful cel Mare" – czyli Wielki Szef, chociaż w Mołdawii przymiotnik „wielki" jest zarezerwowany dla Stefana Wielkiego – Stefana cel Mare – uważanego w Kiszyniowie za „świętego" i twórcę historycznej Mołdawii. Ale są i tacy, którzy na wszelki wypadek nie wymawiają jego imienia „ Ty wiesz kto" – tak często słyszałem od polityków, dyplomatów czy dziennikarzy, którzy opowiadali o Vladimirze Plahotniucu. We wszystkich opowieściach, nawet jego największych przeciwników, słychać podziw. I nic dziwnego. Jak człowiek, który jest oficjalnie jedynie biznesmenem i posłem, którego partia nigdy nie wygrała wyborów, potrafił sobie podporządkować cały kraj? W każdym kraju postradzieckim oligarchowie mają wpływ na władzę. Ale w żadnym jeden nie ma takiej władzy nad polityką. Co więcej, wykorzystał do tego mechanizmy demokratyczne, w tym dążenie do integracji z Unią Europejską. Przez długi czas był uważany za jedynego gwaranta prozachodniego kursu kraju.
Sprawił, że Mołdawia z biednego, liberalnego kraju, gdzie państwo działa jedynie teoretycznie, stała się krajem autorytarnym, gdzie państwo działa, gdy naruszane są interesy Vladimira Plahotniuca. Problem w tym, że krajem wciąż biednym.
Przypadkowe państwo
W Kiszyniowie ulica 31 Sierpnia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta