Nie chciałem dorzucać diabłom paliwa
SB była częścią systemu represyjnego. Ale częścią, a nie jedynym odpowiedzialnym za całe zło PRL. Wolna Polska oszukała tych ludzi, obniżając im emerytury - mówi Andrzej Milczanowski, były szef UOP i MSW.
Plus Minus: W czasach PRL był pan znanym działaczem opozycji. Teraz koledzy z Solidarności mówią o panu: krajowy obrońca UB-ków.
Zostałem też nazwany zdrajcą.
Dlatego, że broni pan emerytur byłych SB-ków. Nie jest panu głupio przed kolegami z Solidarności, którzy byli prześladowani przez SB?
Nie mam sobie nic do zarzucenia. W PRL za działalność opozycyjną w stanie wojennym zostałem skazany na pięć lat więzienia. Na mocy amnestii skrócono mi wyrok do dwóch lat i czterech miesięcy, który odsiedziałem co do dnia. Po wyjściu z więzienia stanąłem na czele rady koordynacyjnej NSZZ „S" regionu Pomorza Zachodniego. W 1988 roku byłem jednym z organizatorów międzyzakładowego strajku, który trwał od 17 sierpnia do 3 września. Były wtedy tylko cztery ośrodki gotowe strajkować – Śląsk, Szczecin, Gdańsk i Stalowa Wola. W sumie strajkowało nie więcej jak 40 tys. ludzi. Wiem dobrze, że ani wśród opozycji, ani w społeczeństwie nie było woli strajku. Dlatego popierałem ideę rozmów przy Okrągłym Stole i porozumienia z komunistami.
Co to ma wspólnego z emeryturami SB-ków?
Okrągły Stół implikował wszystko, co się wydarzyło po wyborach 1989 roku. W maju 1990 roku dostałem od premiera Tadeusza Mazowieckiego nominację na wiceszefa Urzędu Ochrony Państwa, a od...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta