Prawo na służbie polityki
Krucjata PiS przeciwko sądownictwu wynika z przekonania, że jest ono bastionem komunistycznej spuścizny, zamkniętą kastą i siedliskiem patologii. Ale oparta jest na założeniu prymatu polityki nad prawem. Ta wizja jest nie do przyjęcia dla środowisk prawniczych. Konflikt był więc nieuchronny.
To był jeden z pierwszych wywiadów, jakich udzielił prof. Andrzej Rzepliński po tym, gdy został dość nieoczekiwanie prezesem Trybunału Konstytucyjnego. Kiedy usiedliśmy przy stole w jego świeżo zasiedlonym, obszernym gabinecie przy al. Szucha w Warszawie, rozparł się niedbale na krześle, rozpoczynając długi i zawiły wywód. Zadawane pytania zdawały się nie mieć znaczenia. Prezes chciał po prostu o czymś poinformować. Zawiłość zdań i rozwlekłość wątków powodowała, że podążanie za jego myślą z czasem zaczęło sprawiać trudność.
Zapowiedź, że jego najważniejszą misją jako prezesa Trybunału będzie stworzenie nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, nieco zaskakiwała. Był jednak przekonany o celowości tego posunięcia i swoim udziale w tej misji. Jakby nie było nic zdrożnego w tym, że przedstawiciel szeroko rozumianej władzy sądowniczej wchodzi w buty władzy ustawodawczej, tworząc reformę, i to jeszcze dla instytucji, którą kieruje.
Ostatecznie projekt opracowany w Trybunale trafił do prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jego zaplecze prawne było jednak intelektualnie zbyt słabe, aby zasadniczo zmienić kształt przesłanego z al. Szucha projektu. Po modyfikacjach trafił on do Sejmu, dając początek największemu konfliktowi władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej w III RP.
Prawo i Sprawiedliwość, które bezapelacyjnie wygrało wybory parlamentarne w 2015 r., wzięło z nawiązką odwet...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta