Pośrednio jestem uczniem Matejki
Nie mogę robić wszystkiego, co mi się podoba, ale nie mogę też robić tego, co mi się nie podoba. To wielka różnica. Jakieś kompromisy w życiu były, ale też zależy, co nazywamy kompromisem – bo jeśli zmianę formatu czy czcionki, to owszem, zdarzało się - mówi rysownik Bohdan Butenko.
Plus Minus: W czasie niedawnej wizyty w Polsce brytyjskiej pary książęcej dwójka ich dzieci otrzymała w prezencie książeczkę „Pan Maluśkiewicz i wieloryb" Juliana Tuwima z pańskimi ilustracjami. Ucieszyło to pana?
Na pewno to miła sytuacja. Tą książeczką zadebiutowałem, więc tym bardziej mnie cieszy, że wciąż jest doceniana. Jest znana nie tylko w Polsce, została przetłumaczona na kilka języków. Klasyka trzyma się mocno.
Był pan uczniem Jana Marcina Szancera, słynnego ilustratora książek dla dzieci i dorosłych. To ciężar czy przywilej?
Uważam, że przywilej. Miałem szczęście, że trafiłem akurat na niego i mogłem być jego studentem, a potem i dyplomantem.
Artystycznie to było spotkanie dwóch różnych światów, gdy przypomnieć jego pełne subtelności delikatne kreski i pana czarną, dość grubą...
Mówiłem po wielekroć, ale to się przecież nie zmieniło – jestem pośrednim uczniem Matejki. Uczniem Matejki był Mehoffer, Mehoffera – Szancer. A tego z kolei ja. Czy o którymkolwiek z nich można powiedzieć, że jest podobny do swego profesora?
Ale też nie wiemy, czy ich artystyczne relacje były proste...
Owszem, z pewnością bywały nieproste. Ale jeśli chodzi o Szancera, to był on znakomitym profesorem pod każdym względem, nie tylko człowiekiem mającym swoje zdanie, ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta