Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Piętnaście krów plemienia Luo

02 września 2017 | Plus Minus | Bogusław Chrabota
źródło: Shutterstock
W górach koło Kericho, w kraju plemienia Kalenjin mijaliśmy olbrzymie dywany upraw herbaty.
autor zdjęcia: Nigel Pavitt
źródło: Getty Images
W górach koło Kericho, w kraju plemienia Kalenjin mijaliśmy olbrzymie dywany upraw herbaty.
Wszyscy byli na miejscu. Cała wieś. Krewni, przyjaciele, krewni krewnych. Kobiety i mężczyźni. Prości wieśniacy i drobni przedsiębiorcy. Starzy i młodzi.
źródło: zdjęcie autora
Wszyscy byli na miejscu. Cała wieś. Krewni, przyjaciele, krewni krewnych. Kobiety i mężczyźni. Prości wieśniacy i drobni przedsiębiorcy. Starzy i młodzi.

Ubóstwiliście czas. On jest waszym bogiem, nie Chrystus. Chrystus się nie liczy. To taka inkrustacja. Bogiem jest czas. Boicie się czasu, uciekacie przed nim, jakby był wcielonym złem. A to tylko czas.

Kenia przywitała nas bogactwem czystego światła, które garściami spadało na nasze głowy jak kłębki słodkiego ciasta. Pierwszy kontakt z wnętrzem Afryki zawsze przynosi podobne wrażenia, zwłaszcza jeśli odkrywa się ją w miesiącach kalendarzowej zimy. W Europie trupioszaro, tu przyroda eksploduje szaleństwem bujnej wegetacji. Zewsząd słońce i ptasi wigor, polifonia dźwięków i barw, zapachów i wibracji. Właściwie dopiero na tym tle widać, że zima na północy nie jest wcale snem, tylko śmiercią i harmonią ciszy. W Afryce jest odwrotnie. W nawykłe do dźwiękowej pustki uszy wdziera się świat dźwięków, w przyzwyczajone do szarości oczy świat barw, w przywykłe do mrozu nozdrza świat wyrafinowanych zapachów. I ludzie, jakże inni, jakże odmienni w swoim kolorycie, sposobie poruszania, mowy, ekspresji.

Jechaliśmy szeroką drogą do naszej kwatery w Nairobi. Wokół niekończące się korki, wycie klaksonów, kłęby unoszących się do góry jak błękitna mgła spalin. Pośrodku obszernego ronda na gałęziach wysokich drzew siedziały olbrzymie nieruchome ptaki. Zdawało się, że skupione liczą samochody. Ich spokój wydawał się urojony.

– Cyrus – spytałem kierowcę. – Co to za ptaki?

– Gdzie?

– Na drzewach?

– To marabuty.

– Nie przeszkadza im miasto, zgiełk, spaliny?

– Ani trochę. To ich życie.

Życie marabutów....

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 10842

Wydanie: 10842

Zamów abonament