Zjednoczone siły antyhakerów
Czołowe izraelskie firmy zajmujące się cyberbezpieczeństwem prowadzą byli oficerowie, którzy przez lata służyli w wywiadzie. Położenie wśród wrogów na Bliskim Wschodzie sprawia, że takich spółek jest wiele. – Ale najważniejszy jest duch narodu – mówią Izraelczycy.
Hakerzy mogą zaatakować wszystko, próbują tysiące razy dziennie. To pierwsza lekcja cyberbezpieczeństwa, którą słyszę w Izraelu. Jest tu wyjątkowo dużo firm zajmujących się ochroną przed hakerami. Wiele z nich prowadzą byli dowódcy i wyżsi oficerowie oddziałów cybernetycznych, zazwyczaj tajnych. Od niedawna trochę więcej wiadomo o jednostce 8200, podporządkowanej izraelskiemu wywiadowi wojskowemu. Według miejscowych mediów służy w niej kilka tysięcy żołnierzy. Przechwytują, kodują, analizują miliony informacji z całego świata.
Ile oddziałów funkcjonuje w całkowitej tajemnicy? – Gdybym powiedział, to musiałbym pana potem zastrzelić – żartuje jeden z ojców izraelskiego sektora IT. Inny, były oficer 8200, mówi: – Jest jeszcze cztery czy pięć jednostek.
Sami się do mnie zgłosili
Młody antyhaker siedzi przy niczym się niewyróżniającym komputerze, w skromnej sali, w której panuje półmrok. Na ścianie wisi ekran z mapą świata, na którym co chwilę pojawiają się błyski w różnych kolorach, jak wystrzały w grze komputerowej. To wykryte próby włamań, raz ktoś korzystający z serwerów w Azji atakuje Amerykę, raz ktoś z Ameryki Europę.
Ubranie robocze antyhakera wygląda tak: bluza z kapturem, spod którego ledwo widać twarz i bródkę à la d'Artagnan.
– Po raz pierwszy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta