Przyziemne aspekty rasizmu
„Nie poznał się pan jeszcze z Rosenbergiem?" – zapytał Hitler pewnego dnia. „To jedyny człowiek, którego zawsze pilnie słucham. To myśliciel".
David Kinney, Robert Wittman
W grudniu 1920 roku organizująca się dopiero partia nazistowska kupiła pewien niskonakładowy tygodnik i powzięła postanowienie „rozwinięcia go w najbardziej bezlitosny oręż ducha niemieckości w walce z wrogimi, antyniemieckimi siłami". Część pieniędzy na zakup tego czasopisma wyłożył oficer armii niemieckiej, co doprowadziło do spekulacji, że środki te przelano z tajnego konta bankowego sił zbrojnych. Dotacje od niewielkiej grupy popleczników, w tym zamożnych prywatnych darczyńców oraz co najmniej jednej organizacji nacjonalistów, pozwalały na wydawanie owej gazety. Ta jednak była zadłużona, zanim jeszcze naziści ją przejęli, a od początku wcale nie było pewne, czy jej numery nadal będą trafiały do drukarni i na stoiska prasowe.
Hitler podczas swych przemówień nakłaniał słuchaczy do kupowania tej „najbardziej znienawidzonej gazety w kraju!".
Siedziba „Völkischer Beobachter" znajdowała się przy Schellingstrasse 39, w pobliżu mieszkania zajmowanego przez Alfreda Rosenberga. Panowała tam atmosfera typowa dla redakcji informacyjnej – „nieopisane zamieszanie: dzwoniące telefony, dyktujący redaktorzy, goście, przytłumiony gwar głosów" – tyle że poza tym w tym samym budynku mieściła się kwatera szefostwa prywatnej bojówki Hitlera, Sturmabteilung (SA), a jej członkowie o wyglądzie zbirów niekiedy kręcili się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta