Ćpuńskie klimaty były jak seks, jak jedna wielka zabawa
Dilerzy zachowywali się jak kelnerzy oferujący kartę dań: „Dziś mamy brązową herę, białą herę i kokainę". Czekając na dostawę hery, rozmawiało się z sąsiadami, czytało gazetę i takie tam...
Philippe Marcadé: Jakaś dziewczyna podeszła do mnie w Mother's – miałem na sobie jeden z tych indyjskich szali – i powiedziała: „Rany, jesteś jak Keith Richards!". Zdjęła ze mnie szal i okręciła go sobie wokół szyi. Po chwili spytałem ją o imię, przedstawiła się i odpowiedziała: „Mam trochę hery, ale tak naprawdę nie wiem, jak się robi zastrzyk. Jeśli ty to umiesz, oboje zrobimy sobie dobrze". Poszliśmy do jej domu na Dwudziestej Trzeciej i okazało się, że miała tylko połowę działki za dychę. Nie dało rady, żebym i ja przyćpał, więc powiedziałem: „Nie ma sensu tego robić". Ale zrobiłem jej zastrzyk i tak zaprzyjaźniłem się z Nancy Spungen.
Eliot Kidd: Pierwsze dwa razy, gdy spotkałem Nancy Spungen, poszliśmy do łóżka. Zagadała do mnie w Max's. Powiedziałem sobie: „Nic z tego nie będzie". Ale potem trudno się było od niej uwolnić. Nancy była cholernie upierdliwa. Myślę, że nasze środowisko było zapewne pierwszym, w którym chłopaki i dziewczyny spotykali się na stopie przyjacielskiej. Ale Nancy i tak była marudą. Trudno było ją polubić. Nieraz siadaliśmy i żartowaliśmy sobie z niej. Kiedy szła do mnie do domu, zawsze chciała przyćpać i tak długo wierciła mi dziurę w brzuchu, aż w końcu mówiłem „tak".
Richard Lloyd: W tym czasie bycie ćpunem robiło się coraz popularniejsze na Lower East Side. Rankiem widać było ludzi, którzy stali w długiej kolejce – nawet z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta