Andrzej Duda już wie, że stracił PiS
Prezydent | Bajkopisarzom zostawmy wiarę, że za wetem stała dbałość o państwo.
Ostatnie weto Andrzeja Dudy można uznać albo za dowód jego całkowitego podporządkowania Jarosławowi Kaczyńskiemu, albo – co o wiele ciekawsze – za początek nowej wojny na górze.
W tej pierwszej interpretacji decyzja prezydenta była kołem ratunkowym rzuconym partii rządzącej. Ustawa degradacyjna była jednym, choć nie najważniejszym, powodem spadków PiS i jej zablokowanie mogło pomóc formacji Kaczyńskiego. Z tej perspektywy weto było dokonane na polecenie (a przynajmniej prośbę) prezesa PiS i miało chronić tę formację przed dalszymi stratami oraz zastopować odbudowywanie się SLD. Tak rozumiana decyzja Dudy byłaby dowodem jego powolności względem Nowogrodzkiej i dalszym ciągiem wysługiwania się nim przez Kaczyńskiego.
I tak to wyglądało na pierwszy rzut oka. Ale w kilkadziesiąt godzin po wecie bliski współpracownik prezesa PiS Marek Suski pośpieszył z deklaracją, że prezydent może robić, co chce, ale jego głos właśnie stracił. O ile uwagi krytyczne autorstwa Antoniego Macierewicza i jego zwolenników politycznych/medialnych były do przewidzenia (i dlatego do zignorowania), o tyle reakcji osoby nigdy nieodbiegającej od aktualnej linii partii i obecnego stanu umysłu jej prezesa już nie da się nie zauważyć i zlekceważyć. Trudno sobie wyobrazić, by Suski zdecydował się na tego typu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta