Iceman: płatny zabójca z powołania
„Byłem w stanie każdemu zrobić krzywdę, o każdej porze dnia i nocy. Nie czułem wyrzutów sumienia. Mogłem to robić bez przerwy, na okrągło" – powiedział w jednym z wywiadów Richard Kuklinski.
Nazywano go „człowiekiem z lodu". Sam o sobie twierdził z dumą: „Jestem najgorszym koszmarem, jaki może się przyśnić". Był jednym z najbrutalniejszych płatnych morderców w historii. Wykonywał swój zawód z pasją i zaangażowaniem. Wykazywał się dużą pomysłowością w poszukiwaniu nowych rodzajów śmierci, jaką zadawał ofiarom. Cenił sobie pistolety kaliber 22 z tłumikiem. Umiejętnie strzelał w głowę w taki sposób, by pocisk odbił się od wnętrza czaszki, zmieniając mózg w miazgę, nie robiąc przy tym bałaganu. Ostatecznie upodobał sobie truciznę. Była czysta i nie pozostawiała śladów.
Latami gromadził swój arsenał. Posiadał kolekcję ostrych noży, pistoletów, cyjanek i inne trucizny w przeróżnych formach. W zbiorach Kuklinskiego znajdowały się też szpikulce do rozdrabniania lodu, kusze, drut i garoty, a nawet granaty.
Trudno określić dokładną liczbę ofiar Richarda Kuklinskiego. Zmieniała się w trakcie śledztwa. Sam przyznawał, że było to od 50 do 100 osób. W miarę rozwijania się jego opowieści ta liczba rosła. Prawdopodobnie w ciągu 30 lat uśmiercił około 200 osób. Wiele zgonów wyglądało na atak serca, więc nigdy nie trafiły do kartotek policji. W szczytowym okresie kariery Iceman mordował po kilka osób...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta