Jak jesteś kozak, to wygrywasz
Z byłym pięściarzem, Kazimierzem Szczerbą, który chciałby jeszcze poboksować, i jego synem, Michałem Szczerbą, posłem Platformy Obywatelskiej, który zamiast do ringu wszedł do polityki, rozmawia Piotr Witwicki.
Jakie było pana firmowe uderzenie?
Kazimierz Szczerba: Prawy prosty. Byłem szczupły i wysoki, technicznie dobry i szybki na nogach, ale jak uderzyłem prawym, to przeciwnik nie miał prawa się nie przewrócić.
Walczył pan jak równy z równym z Sugarem Rayem Leonardem.
K.S.: Jako jeden z niewielu nie byłem w walce liczony. Szła za nim taka legenda, że myślałem, że będzie dużo lepszy, ale miał coś w sobie. Nieuchwytny był i ciężko było w niego trafić. Słusznie przegrałem tę walkę, ale minimalnie. Nie było żadnej deklasacji.
Michał Szczerba: A ty przed olimpiadą z nim nie walczyłeś?
K.S.: Nie, ale później boksowałem z jego bratem Rogerem i wygrałem. To był mecz Polska–USA w Los Angeles. Sugar Ray Leonard komentował te walki dla amerykańskiej telewizji.
Jak się jest synem bokserskiego mistrza, to pewnie wszyscy goście w szkole chcą się z tobą sprawdzić na tzw. solo?
M.S.: Na szczęście nie było takich sytuacji. Olimpijska sława taty dotarła jednak do szkoły i pamiętam duże spotkania organizowane z nim w sali gimnastycznej. Tata pokazywał swoje medale, a potem każdy chciał się z nim przywitać i otrzymać autograf.
Tata więcej boksował czy był domu?
M.S.: Treningi, zgrupowania i zawody były obciążające. Ale jak tylko był w domu, każdą chwilę poświęcał nam. Rodzice, mimo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta