Ideologia to nie moja bajka
Podczas jednej z pierwszych prób do „Tchnienia" powiedziałem aktorom, że marzy mi się, aby nasz widz miał jedno tylko poczucie: że miło spędził półtorej godziny w teatrze. I żeby miał ochotę na seks - mówi Grzegorz Małecki, aktor i reżyser teatralny.
Spytałem 29-letniego aktora, czy chciałby reżyserować. Odpowiedział: jeszcze do tego nie dojrzałem. Pan dojrzał? Od dwóch miesięcy na małej scenie Teatru Narodowego można oglądać „Tchnienie" stworzone pod pana batutą.
Każdy aktor po czterdziestce zaczyna sobie pluć w brodę, że wybrał ten zawód, i każdy chce reżyserować. Chociaż ja marzyłem o tym już na studiach aktorskich, miałem brać urlop dziekański, żeby iść na reżyserię. Nie zgodziła się moja opiekunka roku, profesor Zofia Kucówna. Powiedziała: „skończ wydział aktorski, pograj trochę, a potem będziesz mógł reżyserować jako doświadczony aktor. Wielu tak robi". No to robię.
Czyli nie ma pan kwalifikacji – jak reżyser w filmie „Superprodukcja".
No, dziękuję panu bardzo. Może bardziej jak dyrektor Jan Englert, który reżyseruje od dziesiątków lat. (śmiech) Wielu aktorów wchodzi na tę drogę. Jestem głównie aktorem teatralnym. Miałem kilkadziesiąt premier w Teatrze Narodowym, spotykałem reżyserów wielkich i bardzo słabych. Wyrobiłem sobie dość klarowne zdanie na temat tego, jaki lubię teatr. A poza tym w każdym aktorze, jak wspomniałem, chyba w końcu pojawia się pragnienie, żeby stworzyć coś swojego. Aktorzy mają dużo kompleksów.
Jako aktor pan nie tworzy?
Według mnie aktor nie jest twórcą. To...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta