Byliśmy kompletnymi naiwniakami
Wierzyłem w PO–PiS jako koncept przybijający wieko trumny postkomuny. Uważałem, że skoro można było zrobić Muzeum Powstania Warszawskiego i opowiedzieć dość trudną ideę w taki sposób, żeby nikt nie poczuł się z niej wykluczony, to tak samo można urządzić Polskę - mówi Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, były poseł PiS i PJN.
Czy przyjaźnie w polityce istnieją?
Istnieją, ale źle się kończą.
Dlaczego?
Jedną z przyczyn, dla których jestem poza polityką i patrzę na świat z pewnego dystansu, jest przyjaźń.
Chodzi o to, że odszedł pan z PiS razem z kolegami z tzw. grupy muzealników, by założyć nową partię Polska Jest Najważniejsza? Dla towarzystwa dał się Cygan powiesić?
No tak. I był to ostatni akord mojego życia politycznego. Teraz jestem emerytem politycznym, patrzę na świat z dystansem, pewnych rzeczy nie muszę komentować. Jestem dyrektorem samorządowej instytucji kultury, skupiam się na jej działalności i jest mi z tym dobrze.
Pana droga do polityki wiodła przez tygodnik „Nowe Państwo" powiązany kapitałowo i personalnie z Porozumieniem Centrum, pierwszą partią Jarosława Kaczyńskiego.
To było najbardziej niezwykłe miejsce, w jakim pracowałem. Publikowali tam cudowni dziennikarze, z wieloma się zaprzyjaźniłem. Sam byłem redaktorem kolumny cywilizacyjnej. „Nowe Państwo" wychodziło zaledwie w kilku tysiącach egzemplarzy, ale trafiało do najbardziej opiniotwórczych osób w Polsce. Czytali je wszyscy. Tam się narodziła rubryka znana później pod nazwą „Z życia koalicji, z życia opozycji". Wszyscy politycy zaczynali lekturę „Nowego Państwa" od tej rubryki. Śmialiśmy się, że to jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta