Winiarze gorszego sortu wstają z kolan
WOJCIECH GOGOLIŃSKI Producenci win z Hesji Nadreńskiej marzą o najlepszych rieslingach i marzenie to powoli się ziszcza. Po ich stronie rzeki to epokowa zmiana.
Na przyjęciu z okazji 70-lecia utworzenia kraju związkowego Nadrenia-Palatynat jego premier Malu Dreyer zarządziła podanie gościom wybitnych lokalnych win. Niestety dla niej wszystkie pochodziły z Rheingau, wrogiego winiarsko regionu leżącego po drugiej stronie Renu. Trudno sobie nawet wyobrazić większe winiarsko-dyplomatyczne faux pas.
Dziennikarze pisali wówczas – rzecz działa się w 2016 roku – że nie ma tym nic dziwnego, bo w stolicy Nadrenii-Palatynatu Moguncji w lepszych barach i restauracjach od dekad królowały wina z Rheingau, podobnie zresztą jak w innych częściach kraju. Bo wina stamtąd to niemiecka arystokracja, wina z Rheinhessen – co najwyżej sklepowa masówka. Przynajmniej tak było do niedawna.
Po złej stronie zygzaka
W środkowym biegu Renu dzieje się coś dziwnego – rzeka na wysokości Wiesbaden w środkowo-zachodnich Niemczech nagle odbija się od gór Taunus i skręca na zachód, by po przebyciu około 40 km w okolicach Bingen wrócić do normalnego biegu na północ. Właśnie tu bije winiarskie serce Niemiec, miejsce, którego teoretycznie nie sposób pomylić z innym.
Na północy zygzaka mamy rieslingowe, kieszonkowe i wielkopańskie Rheingau, z okolicami na zachód od Wiesbaden i dalej Frankfurtem oraz perłą w koronie piękności, miasteczkiem Rüdesheim. To właśnie administracyjna i winiarska część Hesji...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
