Dwie strony ulicy
Krakowskie Przedmieście, miejsce obu demonstracji z 16 sierpnia, widziałam w podróży na ekranie laptopa. Nikt z tych, którzy brali udział w zgromadzeniach tego dnia, nie miał tej perspektywy, jaką ma kamera osadzona wysoko w górze. Oglądając to wszystko, nie mogłam się powstrzymać od skojarzenia z walką plemienną. Przedzielone tylko sznurem pojazdów policyjnych dwa rozwścieczone plemiona – jedno w barwach kolorowych, drugie szarych. Jedno w obronie praw mniejszości, drugie w obronie dziedzictwa. Jakby się tak dobrze zastanowić, jedno nie wyklucza drugiego, chociaż już samo takie twierdzenie może wywołać awanturę.
Dla „kolorowych" tamci po drugiej stronie to piewcy ludobójczych idei, dla „wszechpolskich" poglądy „kolorowych" to ścieżka do władzy cywilizacji wynaturzeń. Dla „kolorowych" druga strona oznacza najazd dzikich na miasto, dla „wszechpolskich" ci po przeciwnej stronie to wyuzdane i bogate elity. Nie ma tu miejsca na człowieka, jest masa przeciw masie, hasła przeciw hasłom. Słowa, które niczego nie zmienią. Okrutny „zakaz pedałowania", żeby nie wiadomo jak wywrzeszczany, nie zmieni siły przyciągania seksualnego, a zakazy mogą tylko prowadzić do ludzkich dramatów. Z drugiej strony trudno nie zauważyć w działaniach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)