Ofiary losu
Pomysł Zjednoczonej Prawicy na to, by oprzeć budowę polskiej marki na męczeństwie narodowym Polaków, wydawał się prosty. Z jednej strony przetrwanie w XX wieku dwóch totalitaryzmów może stać się uniwersalnym symbolem walki o wolność wobec strasznych ideologii. Z drugiej strony status ofiary daje moralną przewagę. Połączenie tych dwóch czynników miało być naszą Wunderwaffe, sprawić, że wreszcie Polska przestanie przepraszać, zawalczy o godność, która jej się należy, i przypomni innym, których uczyliśmy jeść nożem i widelcem, tysiącletnią wielkość narodu.
Na przykład w relacjach z Niemcami PiS próbował nieustannie wykorzystywać w polityce bieżącej status ofiary, której nie zapłacono za wojenne straty. To zresztą dobry przykład pokazujący, że takie podejście wcale nie musi być skuteczne. Słusznie lub nie – to materiał na inny felieton – Niemcy uważają, że ze swą przeszłością się rozliczyły. I nie bardzo widziały powód, by zbrodnie z okresu II wojny światowej miały wpływać na codzienną współpracę handlową czy polityczną.
Ale nie o zachodnich sąsiadów tu chodzi. Problem bowiem w tym,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta