Ograniczyć wzrost gospodarczy
Już teraz rządy najsilniejszych państw i wiele korporacji przygotowują się do obracania w zysk prawdopodobnych scenariuszy nieszczęść. Ludzie ci bardzo dobrze wiedzą, co nas czeka, jeśli będziemy dalej uprawiać biznes tak jak do tej pory.
Kłopot ze wzrostem polega na tym, że słowo to budzi tak pozytywne skojarzenia. Jest to sugestywna metafora, głęboko zakorzeniona w naszym pojmowaniu procesów naturalnych: dzieci rosną, rośliny uprawne rosną, gospodarka więc także powinna rosnąć, prawda? Takie ujęcie opiera się jednak na fałszywej analogii. Naturalny proces wzrostu zawsze ma swój kres. Chcemy, żeby nasze dzieci rosły, ale nie tak długo, aż staną się otyłe albo będą mierzyć dwa i pół metra. I na pewno nie chcemy, żeby rosły według nieskończonej krzywej wykładniczej – pragniemy raczej, żeby rosły do momentu, aż osiągną dojrzałość, a później utrzymywały zdrową równowagę. Chcemy, żeby rosły nasze uprawy, lecz tylko do czasu, kiedy dojrzeją – wtedy zbieramy je, po czym sadzimy lub siejemy nowe. Tak wygląda wzrost w świecie istot żywych. W pewnym momencie wszystko się stabilizuje.
Gospodarka kapitalistyczna działa zupełnie inaczej. W obliczu imperatywu ciągłego wzrostu kapitału nie istnieje żaden horyzont – żaden punkt w przyszłości, w którym ekonomiści i politycy powiedzieliby, że mamy już dość pieniędzy czy wystarczająco dużo rzeczy. Nie istnieje żaden koniec czy punkt docelowy. Niekwestionowanym założeniem jest to, że wzrost może i powinien trwać wiecznie, dla samej zasady. Jeśli się dobrze zastanowić, za zadziwiające trzeba uznać, że w myśl...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta