Nielogiczne piękno
Za tydzień poznamy nowego mistrza Europy. Nie wiemy, kto nim zostanie, historia uczy, że prawdopodobieństwo niespodzianki jest w tych rozgrywkach większe niż na mundialu.
Nie zdarzyło się w dziewięćdziesięcioletniej historii mistrzostw świata, aby tytuł zdobyła drużyna niewymieniana w grupie faworytów. No, może Niemcy Zachodnie w roku 1954. Pokonały Węgrów dzięki konsekwentnej taktyce, za którą aż do finału trener Sepp Herberger był krytykowany, dzięki Adiemu Dasslerowi, który wymyślił wkręcane długie kołki do butów, w sam raz na błotniste boisko, oraz środkowi dopingującemu o nazwie Pervitin, sprawdzonemu przez Luftwaffe, Wehrmacht, a w Wilczym Szańcu nawet przez samego Führera.
Wszystkie tytuły mistrzowskie Urugwaju, Brazylii, Włoch, Anglii, późniejsze Niemiec, Argentyny, Hiszpanii i Francji, nawet jeśli zdobywane po ciężkiej walce, nie były kwestionowane. Ich zdobywcy na nie zasługiwali, a ich zwycięstwa nie stanowiły niespodzianki.
Na mundialach, gdzie teoretycznie konkurencja jest ostrzejsza, bo startuje nie tylko więcej drużyn, ale i z całego świata, wcale nie jest trudniej. Awans zdobywa się zgodnie z kluczem geograficznym, każda część świata może mieć swojego przedstawiciela, który zazwyczaj żegna się z turniejem po pierwszej rundzie. Nawet jeśli uciuła jakiś punkcik, to nie ma on znaczenia dla ciągu dalszego mistrzostw. Na końcu i tak wygrywają najlepsi.
Trudny początek
W mistrzostwach Europy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta