Gdzie są szpiedzy z tamtych lat
W dwudziestoleciu międzywojennym Niemcy i Sowieci dysponowali służbami wywiadowczymi o nieporównanie większym doświadczeniu niż II Rzeczpospolita, bo ich państwowość – pomijając sprawy ustrojowe – miała ciągłość. Polska tworzyła swoje kadry niemal od podstaw, a uczyły się one metodą prób i błędów, nierzadko bolesnych - mówi prof. Wojciech Skóra, historyk.
Plus Minus: „Strzeżcie się agentur" – mawiał Józef Piłsudski, który spędził lata w konspiracji i rozumiał znaczenie służb specjalnych. Oddział II to jeden z symboli II RP – czy słusznie?
Marszałek był rzeczywiście wrażliwy na działania wywiadów i tajnej policji. Jak chyba niemal każdy, kto dużą część życia spędził, konspirując, będąc przesłuchiwanym, śledzonym, zesłanym. Wielu jego rozmówców sprzed 1918 r. było funkcjonariuszami lub agentami służb zaborczych. Musiał się mieć nieustannie na baczności i to zapewne go ukształtowało. Zainteresowanie służbami nabrało znaczenia, gdy po odzyskaniu niepodległości Piłsudski stanął na czele wojska. Podjął wówczas decyzję, by zarówno wywiad, jak i kontrwywiad pozostawały w gestii wojska. Chciał mieć te służby w jednym ręku – i to raczej swoim.
Nie ufał innym?
Zakładał chyba, że to obszar niebezpieczny, więc im mniej niejasności – np. w sprawach kadrowych – tym lepiej. I dlatego niemal od początku tworzenia służb w 1918 r. znalazły się one, choć nazwy były początkowo różne, w ramach Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Był to pomysł zupełnie odmienny od obecnego, gdy mamy dwie służby wywiadu: cywilną i wojskową i takież kontrwywiadu.
Tamten pomysł się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta