Z Łukaszenką nie wygra się siłą
– Ci, co sforsują Bug, muszą wiedzieć, że trafią do Kiszyniowa, a nie do Berlina – mówi Gerald Knaus, którego plan pozwolił w 2015 r. wyjść z największego kryzysu migracyjnego Unii.
Sześć lat temu opracował pan pomysł porozumienia z Turcją, który wstrzymał bezprecedensowy potok migrantów do Europy. Co trzeba zrobić, aby powstrzymać dramat rozgrywający się na granicy Polski z Białorusią?
Tego Polska sama nie rozwiąże. Musi to zrobić z Unią. A ta powinna spełnić trzy warunki. Przede wszystkim nie może ulegać szantażowani Łukaszenki. Jeśli w Mińsku i Moskwie zorientują się, że wystarczy parę tysięcy migrantów na granicy, aby Unia zmieniła politykę i zniosła sankcje, bezpieczeństwo krajów Europy Środkowo-Wschodniej, ale w szczególności Ukrainy, zostanie wystawione na szwank. W 2014 r. Putin wstrzymał ukraińską ofensywę w znacznym stopniu z powodu sankcji, jakie solidarna Unia nałożyła na Kreml po zajęciu Krymu.
Co dalej?
Unia nie powstrzyma jednak także tego kryzysu siłą. Łukaszenko przygotował dla niej pułapkę. Chce, aby weszła w przygotowaną przez niego grę i pokazała, że ma za nic wartości, które sama promuje. Oczywiście to białoruskie władze są odpowiedzialne za dostarczenie migrantów na granicę. Traktują ich jak więźniów, nie cofną się przed doprowadzeniem ich do śmierci z wyziębienia. Ale Unia nie może stać się mimowolnym uczestnikiem tego okrucieństwa, choćby odsyłając dzieci, które już przekroczyły polską granicę, z powrotem w ręce oprawców Łukaszenki. Zgodnie z konwencjami praw...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta