Europa przygotowuje się do życia bez rosyjskiego gazu i ropy
Rozmowa z Piotrem Bujakiem, głównym ekonomistą PKO BP.
Tuż za polską granicą wojna. Na rynkach finansowych panika, złoty najsłabszy od kilkunastu lat, surowce drożeją w zastraszającym tempie. Mimo to ci ekonomiści, którzy zdecydowali się już na rewizję prognoz dla polskiej gospodarki, mówią o łagodnym spowolnieniu. O recesji nie mówi nikt. Jak rozumieć kontrast między tragedią na Wschodzie, a spokojem prognostów?
Istotne jest to, że bieżące trendy w światowej gospodarce są mocne. Ani w Europie, ani w USA nie widać strukturalnych słabości. Wojna wybuchła, gdy na świecie istniał wciąż nadmiar popytu w stosunku do podaży. To ogranicza negatywny wpływ tego szoku na gospodarkę. Trudno jednak oczekiwać, żeby wojna na Ukrainie nie miała żadnego wpływu na wzrost gospodarczy na świecie, w Europie i w Polsce. Pytanie dotyczy skali tego wpływu. Teraz wśród ekonomistów dominuje przekonanie, że wojna będzie dużo słabszym szokiem niż pandemia. Nie dojdzie do takiego załamania popytu jak w 2020 r., bo udział Rosji i Ukrainy w globalnym popycie jest relatywnie mały, ani do tak dużych zaburzeń podaży. Wydaje się, że ten konflikt wpłynie negatywnie na gospodarkę – światową i polską – głównie ze względu na szok energetyczny i inflacyjny.
Większość ekonomistów zdaje się zakładać, że wojna nie doprowadzi do zatrzymania importu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta