Inklingowie i inklinacja do alkoholu
Alkohol był od zawsze pretekstem i jako taki powinien z nami pozostać. Pretekstem do popełnienia zbrodni, wyjścia na jaw ukrytych zamiarów.
Czy wiecie państwo, skąd wziął się zwyczaj zbijania kuflami, wzajemnego potrącania kieliszkami z winem? To niewesoła, ale pouczająca tradycja. Tak stara, jak fermentacja i zdrada, można więc spokojnie założyć, że trwa tylko niewiele krócej niż nasz gatunek. Swego czasu dosypywanie trucizny do alkoholu podczas wspólnej biesiady było jednym z wiodących sposobów na rozwiązywanie nieporozumień, sporów o miedzę, kobietę, honor czy tron.
Dlatego wspólne picie rozpoczynano od zderzenia się kubkami z odpowiednim rozmachem, tak żeby trunki rozchlapały się na wszystkie strony, porozlewały między naczyniami. Dochodziły wtedy do jednoczesnej wymiany nieuchronnej uciechy i ewentualnej śmierci. Kto więc wkładał w to zderzenie zbyt mało animuszu, ten od razu stawał się podejrzany....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)