W oczekiwaniu na przełom w energetyce wiatrowej
Widmo kryzysu energetycznego, jakie krąży nad Europą, może torować drogę do odblokowania rozwoju lądowych farm wiatrowych w Polsce. Byłby to od dawna wyczekiwany przełom.
Energia z wiatru jest dziś wręcz niezbędna, o czym przekonujemy się właśnie teraz, gdy Rosja wstrzymała dostawy gazu dla Polski – mówił swego czasu na antenie Programu 1 Polskiego Radia Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Nawiązywał też do kluczowej dla branży strategii rządowej, czyli Polityki energetycznej Polski do 2040 r. (PEP2040), która zakłada, że potencjał „wiatrakowej” części rynku energetycznego sięgnie do końca dekady aż 50 GW mocy w produkcji energii elektrycznej. A docelowo, według szefa PSEW, farmy wiatrowe będą dostarczać połowę zużywanego nad Wisłą prądu.
Doświadczenia ostatnich miesięcy dobitnie pokazały, że uzależnienie od konwencjonalnych, kopalnych surowców energetycznych przynosi dosyć iluzoryczną stabilność. Jaskrawo widać to na rynku ropy naftowej, gazu czy węgla: nie ma pewności, czy uda się zapewnić alternatywne źródło dostaw.
Liberalizacja w procesie
Te zawirowania na rynkach surowcowych oznaczają, nomen omen, wiatr w żagle branży OZE. Po kilku latach zastoju na rynku lądowych farm wiatrowych pojawiła się szansa na poluzowanie krępujących go regulacji, czyli liberalizację tzw. ustawy odległościowej. Zawiera ona tzw. regułę 10H, czyli zastrzeżenie, że turbinę można wybudować tylko w takim miejscu, w którym od najbliższych zabudowań będzie dzielić ją dziesięciokrotność...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta