Przeciw prymitywizującym realistom
Wciąż atakują mnie tzw. realiści, którzy powołując się na Mearsheimera czy Kissingera, dowodzą, że Ukraina tej wojny wygrać nie może. I tu zaczyna się plejada mniej lub bardziej poprawnych argumentów.
A to dlatego, że Rosja to mocarstwo nuklearne, kraj o dużo większych zasobach i Ukraina na dłuższą metę nie może się jej przeciwstawić. A to dlatego, że Rosji nie da się, nie można wykluczyć ze społeczności międzynarodowej, bo jest zbyt ważna, więc sankcje nie mają sensu. A to dlatego – to kolejny argument – odwołujący się do wizji apokaliptycznych, że drażnienie Rosji m u s i (!!!) prędzej czy później skończyć się sięgnięciem tej ostatniej do arsenału nuklearnego, co oznaczałoby zagładę. I na koniec – argument, który mnie aż śmieszy swoją durną czułostkowością, naiwnością i głupotą; że wojna jako taka jest zła, że po obu stronach giną ludzie i że to wielka strata; należy więc zrobić wszystko, by konflikt przerwać. Innymi słowy, należy doprowadzić do tego, by Ukraina skapitulowała, oddała swoje terytoria i dokonała oczekiwanej przez Rosję demilitaryzacji i denazyfikacji; bo pod takimi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta