Koniec wojennych czytanek
Na festiwalu w Gdyni zostaną pokazane dwa filmy, które różnią się od kina opowiadającego w ostatnich latach o polskim bohaterstwie w czasie II wojny światowej. „Filip” i „Orlęta. Grodno ’39” pozbawione są ckliwego patosu i cukierkowatości. W obu głównym bohaterem jest też Żyd.
Żydowski bohater w centrum opowieści o polskich losach w czasie niemieckiej agresji? To znamienne, że w jednym roku aż dwa polskie filmy wojenne mają taki sam punkt wyjścia. Oba zresztą finansuje TVP, wcześniej promująca głównie powściągliwe kino historyczne, którego twórcy grali bezpiecznymi kartami. Nie chodzi o pasujące do formatu publicznego nadawcy seriale jak „Czas honoru” czy „Stulecie winnych”, ale o takie filmy jak „Cudak” Anny Kazejak czy „Ciotka Hitlera” Michała Rogalskiego, które z telewizyjną manierą i dosyć zachowawczą dramaturgią budowały obraz polskiego bohaterstwa, wypełniając drażniącą prawicę lukę w kinematografii.
Nie zapominajmy, że Zjednoczona Prawica zapowiadała „dobrą zmianę” także w kinie historycznym, w filmach traktujących o II wojnie światowej. Z gargantuicznych planów i obietnicy zatrudnienia Mela Gibsona albo Clinta Eastwooda niewiele wyszło. Moim zdaniem pomysł, by zatrudnić hollywoodzką gwiazdę do kręcenia na zamówienie władzy filmów, od początku był nonsensowny i wynikał ze słabej znajomości prawideł światowego kina. Niemniej jednak oczekiwania same się napędzały.
Najciekawsze wojenne filmy w ostatniej dekadzie kręcili twórcy, których trudno uznać za przyjaciół obecnej ekipy rządzącej. Chodzi o „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego, „Miasto 44” Jana Komasy czy „Obławę” Marcina Krzyształowicza. Od 2015 r. niewiele...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta