Cała nadzieja w imigrantach
Od Europy po Chiny, od Rosji po Amerykę zaczyna brakować rąk do pracy. Te państwa, które sobie z tym poradzą, będą rządzić światem.
Pod koniec zeszłego roku ONZ podała, że liczba ludności na świecie osiągnęła 8 miliardów, trzy razy więcej niż w 1950 roku. Takiego skoku w tak krótkim czasie w historii ludzkości nigdy nie było.
Ale też od 1950 roku przyrost naturalny nie był tak powolny jak teraz. Co prawda liczba mieszkańców naszej planety ma osiągnąć apogeum dopiero w 2080 roku (będzie nas wówczas 10,4 miliarda). Ale ten przyrost będziemy zawdzięczali już tylko coraz bardziej ograniczonej grupie państw, niemal wyłącznie najbiedniejszych.
Gwałtowny wzrost liczby ludności w minionych 70 latach nie był wynikiem nowego modelu cywilizacyjnego, lecz jedynie stanem przejściowym między wielodzietną rodziną a światem z coraz mniejszą liczbą dzieci. Przez tysiące lat kobiety miały liczne potomstwo, bo tylko niektóre dzieci dorastały do wieku dorosłego. Nie było więc innego sposobu na utrzymanie naszego gatunku. Skokowy postęp medycyny to zmienił: śmiertelność niemowląt została znacząco ograniczona. Ale zanim dostosował się do tego model rodziny, minęły dwa–trzy pokolenia, którym towarzyszył niezwykle szybki wzrost populacji globu.
Wydłuża się lista krajów, dla których to już jednak przeszłość. Zdaniem ONZ w 61 państwach w nadchodzącym pokoleniu (do 2050 roku) liczba ludności nie tylko nie będzie już rosła, ale zacznie się szybko kurczyć. Z jednej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta