Nie wybierajmy „Wybrańca”
„The Chosen” przedarło się do masowej wyobraźni za cenę straszliwej banalizacji. Pokazania Chrystusa jako faceta, który prędzej wejdzie w rolę wymarzonego zięcia niż Zbawiciela Świata.
Nareszcie, doczekaliśmy się: serial o Jezusie, przy oglądaniu którego nie robią sobie autostrady z naszych pleców ciarki wstydu. Serial, który się ogląda; nie jak lekturę obowiązkową na lekcjach katechezy, ale na równi z produkcjami Netflixa czy HBO. Nie stoi za nim jednak żadna wielka platforma streamingowa, ale największa w historii akcja crowdfundingowa. „The Chosen” obejrzało już ponad 250 mln ludzi, a serial, którego trzeci (z planowanych ośmiu) sezon właśnie się zakończył, został przetłumaczony na 50 języków. Zachwycają się wszyscy – niewierzący, protestanci i katolicy. Zarówno duchowni, jak i świeccy. Oto nadeszła popkulturowa rekonkwista; Mesjasz pomoże nam odebrać świat seriali z rąk lewaków, uczynić go narzędziem ewangelizacji.
Tyle że „The Chosen” nie jest żadnym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta