Mama Karolina wróciła na kort
Po ponad trzech latach przerwy Karolina Woźniacka znów gra zawodowo w tenisa. Jej celem jest US Open, a potem igrzyska olimpijskie w Paryżu.
Rywalka z pierwszej rundy w Montrealu nie była zbyt groźna – Kimberly Birrell jest 115. na świecie, wprawdzie przeszła kwalifikacje, ale starcie z byłą liderką rankingu światowego nie wyzwoliło w niej dodatkowej mocy. Przegrała dość gładko 2:6, 2:6 i zniknęła w szatni, pozostawiając scenę dla bardziej sławnej koleżanki, którą witał przebój Neila Diamonda „Sweet Caroline”, a po godzinie z kwadransem żegnały okrzyki: – Karolino, ty nigdy nie odeszłaś!
O grze dawnej mistrzyni można śmiało powiedzieć kilka ciepłych słów – duńska tenisistka była aktywna, dynamiczna, po dawnemu miała mocne płuca i dobiegała niemal do każdej piłki. Kilka kontr przypomniało jej wybitne umiejętności gry w obronie, czyli to, co w zasadzie dało jej pierwsze miejsce na świecie. Sportowa figura również bez zarzutu, co po niedawnym urodzeniu dwójki dzieci nie zawsze jest sprawą oczywistą.
Za pierwsze zwycięstwo Woźniacka ma już 60 punktów rankingowych – specjalne zaproszenie do turnieju rangi WTA 1000 ma tę zaletę, że daje spore profity. Oznacza to, że w poniedziałek w klasyfikacji WTA Karolina pojawi się od razu na 629. miejscu, jeśli ta kanadyjska przygoda miałaby trwać tylko jedną rundę (drugi mecz Dunki, z obecną mistrzynią Wimbledonu Czeszką Marketą Vondrousovą, zaplanowano po zamknięciu tego wydania „Rz”).
Jak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta