Wojna w Ukrainie nie stanie się kolejnym zamrożonym konfliktem
Jeśli w 2024 r. będziemy mieli F-16 i istotne dostawy pocisków artyleryjskich, możemy dokończyć kontrofensywę w kierunku Morza Azowskiego i Krym znajdzie się w okrążeniu – mówi Dmytro Bojarczuk, szef think tanku CASE Ukraina.
Niedawno Rafał Brzoska, twórca InPostu, wezwał na naszych łamach biznes do stworzenia wraz z funduszami amerykańskimi funduszu wsparcia inwestycji w Ukrainie – mimo wojny. Sam wykłada 100 mln euro. Co pan sądzi o tej inicjatywie?
Bardzo dobra, zwłaszcza teraz. Tego lata zasadniczo zmieniła się narracja i zanikły rozmowy o wielkich pieniądzach dla Ukrainy. A my musimy znaleźć sposób na budowę naszej odporności. Nie tylko po to, by utrzymać się tu, gdzie jesteśmy, ale także, by móc długoterminowo prowadzić wojnę, nawet jeśli dojdzie do dramatycznej zmiany w wyniku wyborów w USA.
Jak ograniczyć ryzyko strat inwestorów w wyniku rosyjskich bombardowań?
Jest już kilka instrumentów, np. MIGA, problem raczej w tym, że nie ma zbyt wielu projektów, które miałyby to ryzyko ponosić. Potencjał dla inwestycji funduszy będzie rósł, ale na razie mało jest biznesów gotowych, by w nie inwestować. Wiele zostało zniszczonych i trzeba je rozwijać od nowa. Oczywiście są pomysły inwestycji w produkcję zbrojeniową, ale ich powodzenie zależy od tego, kto za nią zapłaci – UE, USA? Budżet ukraiński będzie obciążony przez wiele lat… Jest wielu chętnych do inwestycji w ukraińskie rolnictwo, ale nie wiem, jaki byłby u was odbiór, gdyby polski biznes się w nie zaangażował.
Akurat dla polskich firm to dobry pomysł. Jeśli one nie zainwestują,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta