Stanąć na amerykańskiej ziemi
Stanąć na amerykańskiej ziemi
Na nowojorskim "polskim" Greenpoincie
FOT. MICHAŁ SADOWSKI
SYLWESTER WALCZAK
z Nowego Jorku
Wystraszeni pierwszym lotem za ocean, lądują późnym popołudniem na nowojorskim lotnisku JFK. Bezradni z powodu nieznajomości języka angielskiego, z duszą na ramieniu, godzinami czekają na krewnych lub znajomych, którzy obiecali odebrać ich z lotniska. Jadąc do ich mieszkania, ze zdziwieniem patrzą na brudne ulice, sterty śmieci, brzydkie ceglane domy z rdzewiejącymi schodami przeciwpożarowymi i graffiti na ścianach. Serdeczna gościnność gospodarzy trwa zazwyczaj jeden wieczór. Następnego dnia zaczyna się poszukiwanie pracy.
Tak wygląda pierwszy kontakt z Ameryką dla większości przybyszów znad Wisły. Z chwilą postawienia nogi na amerykańskiej ziemi prawie wszyscy przestają być tym, kim byli w Polsce. Nieoczekiwanie dla samych siebie stają się z dnia na dzień niewykwalifikowanymi pracownikami, gotowymi podjąć się każdego zajęcia, aby przeżyć następny dzień. Kobiety chowają swe dyplomy i ambicje do szuflady, aby wynająć się do sprzątania domów czy opieki nad dziećmi lub osobami starszymi....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta