Polityk z lepszej gliny
Wspomnienie o Andrzeju Potockim to opowieść o polityce i dziennikarstwie lat 90. Ludziom, którzy pracują dziś w mediach, a tamtych czasów nie pamiętają, trudno będzie uwierzyć, ale naprawdę tak było.
W niedzielę 16 lutego zmarł Andrzej Potocki, dawny rzecznik Unii Demokratycznej i Unii Wolności. Był o rok młodszy ode mnie (rocznik 1964). Znałem go kiedyś dobrze, lubiłem i szanowałem. Żaden z politycznych dziennikarzy pracujących w latach 90. nie mógł go nie poznać. Andrzej pod koniec 1991 r. po raz pierwszy został posłem. Ja w tym czasie zacząłem przychodzić do Sejmu jako reporter „Życia Warszawy” Kazimierza Wóycickiego i Tomasza Wołka, kojarzonych z prawym skrzydłem UD.
Polityczna kariera Potockiego trwała do 2001 r. Potem wiele lat się nie widzieliśmy. Ale zaczynając niejako od końca, jakieś trzy lata temu spotkałem go w rozrywkowym warszawskim eldorado, czyli na placu Zbawiciela. Andrzej mieszkał w pobliżu. Kilka razy przysiedliśmy towarzysko w tych samych miejscach. To było ciekawe doświadczenie. Na koniec do tych spotkań wrócę.
Za newsem, za prawdą
W tamtych latach rzecznicy prasowi poczuwali się do obowiązku kontaktowania się i odpowiadania na pytania wszystkich dziennikarzy. Pomysł, aby dziennikarzom o innych poglądach zakazywać wstępu na konferencje prasowe albo polityczne spotkania otwarte, nie przychodził nikomu do głowy. Dziś tak właśnie postępuje, nie przejmując się oskarżeniami o łamanie prawa prasowego, personel premiera Donalda Tuska, a także współpracownicy kandydata KO na prezydenta Rafała Trzaskowskiego.
Wtedy nad politycznymi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta