Wojny wyrównują nierówności
Tysiące lat historii możemy skondensować w prostej myśli: od zarania cywilizacji postępujący rozwój możliwości gospodarczych i formowanie się państwa pogłębiały nierówności, lecz nie zaproponowały żadnego rozwiązania tego problemu.
Ile możemy się dowiedzieć o dynamice nierówności z historii? Moim zdaniem: bardzo dużo – ale nadal nie tyle, ile chcielibyśmy wiedzieć. Zajmijmy się pierwszą częścią odpowiedzi.
Narastające dysproporcje w rozkładzie dóbr materialnych stają się możliwe dzięki coraz intensywniejszemu rozwojowi gospodarczemu, lecz nie (zawsze) są jego bezpośrednim wynikiem. I choć realne nierówności mogły sięgnąć ekstremalnego poziomu nawet w bardzo zacofanych gospodarkach, i o ile nam wiadomo, często tak było, o tyle nominalna nierówność jest ostatecznie wynikiem rozmiaru produkcji ponad poziom egzystencji: im więcej dana gospodarka produkuje, tym więcej dóbr może trafić w ręce garstki – a przynajmniej tak wygląda to w teorii, choć już niekoniecznie w praktyce. Ta podstawowa zależność między wzrostem i nierównością wyraża się w najczystszej formie w wielkim okresie przejścia ludzkości z wędrownego do osiadłego trybu życia, co miało wielki wpływ na nierówny podział dóbr, gdyż właśnie wtedy stał się on w ogóle możliwy.
Warto tu dodać, że tej przejściowej fazy nie sposób ująć w wymiarze teorii Kuznetsa: nie możemy zastosować dwusektorowego modelu okresowych wzrostów nierówności, chyba że dopuścimy do myśli obraz społeczeństwa składającego się częściowo z wędrowców, a częściowo z rolników. Co istotniejsze, zwrot ku osiadłemu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

