Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Nowe media, nowa polityka

28 czerwca 2025 | Plus Minus | Piotr Zaremba
Politycy PiS przyznają półgębkiem, że szef Kanału Zero Krzysztof Stanowski miał duży wpływ na ich minimalne zwycięstwo. Także jako fikcyjny kandydat zadający w wyborczych debatach celne ciosy nieprzyzwyczajonemu do drwin Rafałowi Trzaskowskiemu
autor zdjęcia: Wojciech Strozyk/REPORTER
źródło: Rzeczpospolita
Politycy PiS przyznają półgębkiem, że szef Kanału Zero Krzysztof Stanowski miał duży wpływ na ich minimalne zwycięstwo. Także jako fikcyjny kandydat zadający w wyborczych debatach celne ciosy nieprzyzwyczajonemu do drwin Rafałowi Trzaskowskiemu

Powiedzmy sobie szczerze: to chyba Krzysztof Stanowski w największym stopniu odczarował Karola Nawrockiego. Pomógł w ten sposób także Adrianowi Zandbergowi i – niestety – Grzegorzowi Braunowi.

Nie da się jednak swobodnie tej historii opowiadać, udając, że nie widzimy, co dzieje się teraz. Mamy bowiem przewidywaną przez pesymistów, niewykluczaną i przeze mnie, „trzecią turę wyborów”. Lub raczej na razie przymiarkę do niej. Politycy Koalicji Obywatelskiej kreują mit o setkach komisji, w których dokonano nadużyć. Sąd Najwyższy sprawdza głosy w kilkunastu z nich, tych, co do których złożono konkretne protesty. Roman Giertych niby na własną rękę snuje wizje zablokowania inauguracji prezydenta elekta. Niby na własną, bo popierając postulat liczenia głosów we wszystkich komisjach, premier Donald Tusk zdaje się coraz wyraźniej przechodzić na jego pozycje.

Tusk więźniem internetu

Po co więc analizować subtelności politycznego marketingu i malowniczość politycznych widowisk, skoro na koniec może dojść do użycia zwykłej przemocy? Z drugiej zaś strony z tej kampanii po kampanii też wyłaniają się zmiany w komunikacji, i to fundamentalne. Akurat te gorsze.

W latach 90. wieku XX czy na początku wieku XXI, czyli w erze przedinternetowej, politycy korzystali z pośrednictwa dziennikarzy. Innej drogi poza billboardami i plakatami nie mieli. Oczywiście, w dobie kampanii rozmawiali przede wszystkim z tymi życzliwymi, ale zawsze dochodziło do choć minimalnej weryfikacji tego, co ogłaszali. Dziś tradycyjne media truchtają za swoimi ulubieńcami, ale oni sami stali się dla siebie...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 13212

Wydanie: 13212

Zamów abonament