Autobusem numer sześć do dżungli
BORNEO
Autobusem numer sześć do dżungli
-- Za 15 minut lądujemy w Kuchingu -- powiadomiła stewardesa boeinga Malajskich Linii Lotniczych. Z okienka samolotu rozciągało się jak okiem sięgnąć morze zieleni, przerywanej tu i ówdzie okienkiem wody. Co tam rośnie? -- zapytałem ciemnoskórego sąsiada. Dżungla -- odparł lakonicznie. Starałem się patrzeć w dół jak najuważniej. Oprócz wierzchołków drzew nic nie można było dostrzec.
Lotnisko w Kuchingu, stolicy Sarawaku, największego stanu malajskiego na północy Borneo, jest bardzo nowoczesne. Ląduje na nim w tygodniu blisko 200 samolotów, w tym duże, 281-miejscowe z Kuala Lumpur, Singapuru, Seulu, Tokio, Hongkongu.
Do miasta pojechałem taksówką. Wiedziałem że jest tania, zwłaszcza jeżeli wynajmie się ją za pośrednictwem taxi-office znajdującego się na każdym lotnisku w Malezji. Hotelik miałem zamówiony z góry faksem za równowartość 60 zł za dobę (1 USD = około 3, 50 ringgita -- R) skromny pokój dwuosobowy zprysznicem, klimatyzacją i lodówką, blisko centrum miasta. Byłem z niego zadowolony.
Obsługę, oprócz sprzątaczki, której nie spotkałem, stanowiło paru młodych ludzi w recepcji, pracujących na zmianę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta