Za wcześnie na pokój
ARMENIA
Prezydent Ter-Petrosjan chciał porozumienia z Azerbejdżanem. Ale pozostał odosobniony. Oskarżono go o zdradę interesów narodowych. Dlatego musiał ustąpić.
Za wcześnie na pokój
JADWIGA BUTEJKIS
Kiedy wieczorem 3 lutego prezydent Armenii Lewon Ter-Petrosjan, występując w erewańskiejtelewizji, poinformował o swojej dymisji, był nieomal osamotniony. Nie licząc kilku ministrów, a także przewodniczącego i wiceprzewodniczącego parlamentu, którzy na znak solidarnościustąpili wraz z nim, większość deputowanych (111 przeciw 36) , w tym wielu członków jego własnej partii -- Armeńskiego Ruchu Narodowego -- głosowała za odejściem Petrosjana.
A przecież siedem lat temu, kiedy Armenia w atmosferze euforii proklamowała niepodległość, na pierwszego prezydenta swego kraju wybrała niemal jednomyślnie właśnie Petrosjana --filologa klasycznego, antyradzieckiego i antykomunistycznego dysydenta (przez ponad 6 miesięcy więzionego w Moskwie) , działacza Komitetu Karabach, walczącego o niezawisłość Górskiego Karabachu. Po dawnym entuzjastycznym i zgodnym poparciu nie ma już śladu, ale w ciągu siedmiu lat jego rządów urosła opozycja, która pod zarzutem sfałszowania wyborów wyprowadziła dwa lata temu na ulice Erewanu setki tysięcy manifestantów.
Niechcianykompromis
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta