Gra w chowanego i oswajanie dziennikarzy
Celem polityków, a przede wszystkim ich rzeczników prasowych, jest zastąpienie widowiskowej "gonitwy po schodach" metodami bardziej kameralnymi.
Gra w chowanego i oswajanie dziennikarzy
Małgorzata Subotić
Kiedyś, jeśli prasa napisała krytycznie o panu "X" zajmującym wysokie stanowisko państwowe, to wiadomo było, że w krótkim czasie straci on posadę. Dziś po zniesieniu cenzury i braku skutecznych narzędzi ręcznego sterowania środkami przekazu taka "zapowiedź" zmian kadrowych przestała być wiarygodna. Politycy nie rezygnują jednak z wpływania na to, co (i jak) piszą dziennikarze. Muszą jednak uciekać się do innych metod. Wykorzystują też tę nową sytuację do odmiennych celów.
Ostatnio w jednej ze stołecznych gazet ukazała się informacja, że wiceminister finansów Wojciech Misiąg odchodzi ze stanowiska. Wiele wskazuje na to, że był to klasyczny przykład "kontrolowanego przecieku", autorowi któremu zależy na odejściu Misiąga. Intencją osoby, która przekazała tę informację dziennikarzowi, było zapewne "zbadanie gruntu" i przyspieszenie dymisji.
Uczucie, jakim darzą się nawzajem politycy i dziennikarze, można określić jako miłość-nienawiść. Są sobie niezbędni, bo inaczej nie mogliby spełniać swoich ról. Ale tak jedni, jak i drudzy uważają, że toczą między...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)