Zapach nafty
AZERBEJDŻAN
Sprzedajemy taniej, niż można. Rezygnujemy z części pieniędzy, by uzyskać polityczne poparcie Zachodu -- mówi lider partiirządzącej Agabek Askerow
Zapach nafty
JERZY HASZCZYńSKI
Na przedmieściach Baku w wielu miejscach aż po horyzont ciągną się metalowe wieże szybów naftowych. Są stare. Z niektórych odwiertów nadal jednak wydobywa się ropę. Ropę widać tu wszędzie, tworzy małe jeziorka albo łączy się z błotem w gęstą maź mieniącą się w słońcu kolorami tęczy. W tym industrialnym, właściwie pozbawionym roślinności krajobrazie mieszkają ludzie. Czterdziestokilkuletni Rauf wyszedł przed dom, by zapalić papierosa. Czy w tych warunkach nie jest to niebezpieczne? -- Nic się nie zapali -- mówi z przekonaniem znajomy Raufa. -- A gdyby nawet, to mamy tu dobrą straż pożarną.
Dziś nie ma szans, by jak na początku XX wieku na terenie Azerbejdżanu wydobywano najwięcej ropy naftowej na świecie. -- Nie będziemy nawet drugim Kuwejtem, zapasy mamy wiele razy mniejsze, a mieszkańców kilka razy więcej -- powiedział "Rz" specjalista naftowy Sabit Bagirow, który w latach 1992 -- 1993 był prezesem Azerbejdżańskiego Państwowego Przedsiębiorstwa Naftowego (SOCAR) .
Jednak ropa znowu staje się wielką nadzieją dla Azerbejdżanu i całego regionu, nadzieją na pokój, umocnienie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta