![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
Życie z automatem
Życie z automatem
Postawienie jednego bezpiecznego kroku trwa od kilkudziesięciu sekund do kilku minut.
Porucznik Piotr Rachoń przypomina zadania patrolu: - Jedziemy w kierunku Kamenicy, obserwujemy teren, w szczególności dachy domów, także nie zamieszkanych, czy nie ma na nich anten podsłuchowych. Sprawdzimy też mosty - "na bocznych kierunkach", nad wartko płynącymi teraz strumykami - oceniając, czy przejadą tamtędy wozy bojowe. Potem zobaczymy, co dzieje się na "Cezarze".
W składzie patrolu jest także ubezpieczający nas amerykański transporter opancerzony z załogą. Zatrzymujemy się na głównej drodze. Porucznik nie musi wydawać dodatkowych poleceń. To już rutyna - z samochodu wyskakuje dwóch żołnierzy, biegną w przeciwnych kierunkach i zajmują pozycje obserwacyjno-bojowe. Amerykanie robią to samo. Reszta patrolu idzie zbadać mosty. - Lżejsze transportery przejadą, cięższe tylko w razie konieczności - meldują po kwadransie.
Zawsze z automatem i ostrą amunicją.
Służba na okrągło
Z głównej drogi skręcamy w lewo. Tarpan-honker zapada się po osie w błocie, kierowca wrzuca napęd na wszystkie koła. Stromy zjazd, potem podjazd. Jedziemy teraz gościńcem przez spaloną wieś. Nigdzie żywego ducha. Na ocalałej, przedniej ścianie budynku, chyba...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta
