Wstyd
Wstyd
RYS. ANDRZEJ JACYSZYN
Mój znajomy W. powiedział mi, że do autobusu linii 131 wyruszającego z warszawskiego Dworca Centralnego na Sadybę wsiadło kilku bezdomnych, zmieniając radykalnie skład powietrza, którym zwykle oddychamy w autobusach.
Inni pasażerowie rzucili się do okien lub drzwi, ale powstrzymało ich przypuszczenie, że bezdomni pomyślą sobie, że to z ich powodu następuje cała ta ucieczka. Być może, odczuwali też coś w rodzaju wstydu. W każdym razie to uczucie bardziej niż zapach zaczęło doskwierać W. Patrząc na tych ludzi na wpółpijanych, w groteskowych strojach (w których żadna część nie pasowała do innej, a łączyła je tylko podobna doza brudu), zaczął się wstydzić tego, że mieszka w bloku i śpi we własnym łóżku, że jest umyty i trzeźwy.
Ten blok był w ruinie, łóżko zapadało się od niespokojnych snów, wannę należałoby wymienić na nową (była żółta jak koszulki Brazylijczyków), jednak wszystko to stwarzało wrażenie niesłychanego komfortu w porównaniu z legowiskiem na Dworcu Centralnym....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta