Między aniołem i prostytutką
Między aniołem i prostytutką
FOT. (C) GUTEK FILM
Jest wysoka, smukła, ma delikatne rysy twarzy i bardzo subtelny sposób bycia. Za rolę w "Jej Wysokości Afrodycie" dostała Oscara i w ciągu chwili stała się aktorką rozrywaną przez reżyserów. Od dwóch lat nie schodzi z planu filmowego. I z łamów prasy, gdzie paparazzi śledzili z uwagą jej związek z Quentinem Tarantino. W rozmowie sprawia wrażenie osoby bezpośredniej, inteligentnej i świadomej swoich życiowych wyborów. Jak sama mówi, nie chce być symbolem seksu i "podstarzałą starletką", tylko dobrą aktorką. Od 30 października możemy oglądać Mirę Sorvino w filmie Paula Austera "Lulu na moście".
W 1996 roku Amerykańska Akademia Filmowa uhonorowała panią Oscarem za rolę w filmie Woody Allena "Jej Wysokość Afrodyta". Była pani wtedy mało znaną aktorką. Po dwóch latach ma pani na swoim koncie 15 nowych ról filmowych. Czy to Oscar tak bardzo pomógł pani w karierze?
- Czasem mówi się, że Oscar blokuje karierę. W moim przypadku było odwrotnie. Po tym wyróżnieniu, którego zresztą w ogóle się nie spodziewałam, zaczęłam dostawać masę scenariuszy. Staram się tę szansę wykorzystać. Zwłaszcza że trafiłam na ekran dosyć późno i czuję się tak,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta