Prezydent przed sądem
ROZMOWA
Profesor Ryszard M. Małajny
Prezydent przed sądem
Filadelfia. Upalne lato 1787 roku. Pod przewodnictwem George'aWashingtona obraduje w Stanach Zjednoczonych Konwencja Konstytucyjna. Amerykanie tworzą podstawy swojego systemu politycznego, opartego na równowadze trzech władz: ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Z systemu brytyjskiego kopiują średniowieczną instytucję impeachmentu. W jakim celu?
RYSZARDM. MAŁAJNY: Instytucja ta miała być "wędzidłem" dla żądnego władzy prezydenta. Przede wszystkim prezydenta. O ile podstawową bronią egzekutywy względem legislatywy stało się weto ustawodawcze, o tyle za najsilniejszy oręż Kongresu wobec głowy państwa i innych funkcjonariuszy federalnych uznano możliwość pociągnięcia ich do odpowiedzialności w procesie impeachmentu. Miało być ono stosowane tylko w sytuacjach patologicznych.
Jaką sytuację za taką uznali twórcy konstytucji?
Zdradę, przekupstwo, inne ciężkie przestępstwo lub przewinienie. Trzy pierwsze pojęcia są dość klarowne: zdradę konstytucja określa jako prowadzenie wojny przeciwko Stanom Zjednoczonym, łączenie się z ich wrogami, udzielanie im pomocy i poparcia, przestępstwo definiuje kodeks karny, a przekupstwo nie wymaga chyba wyjaśnień. Natomiast pojęcie "przewinienie" jest jak kauczuk. Można do niego zaliczyć wszystko, okazuje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta