Syndrom Kiemlicza, czyli mienie podworskie
Syndrom Kiemlicza, czyli mienie podworskie
JAN PRUSZYŃSKI
Po przemianach ustrojowych 1989 roku w słowniku politycznym pojawiło się pojęcie reprywatyzacji. Oznacza ono przywrócenie prawa własności naruszonego wadliwym działaniem państwa, które nie doczekało się dotąd regulacji. Dotyczy przedmiotowo nie tylko niektórych nieruchomości, lecz także zabytków, dzieł sztuki i pamiątek rodzinnych.
Co prawda, niekiedy są one zwracane przez muzea ich prawnym właścicielom, ale odbywa się to na zasadzie "pańskiej łaski". Uchwalenie prawa utrudnione jest nie tyle brakiem woli politycznej czy polityki kulturalnej i sejmowego lobby popierającego ją, ile obawą przed następstwami, polegającymi na fizycznym zwrocie zawłaszczonych przed półwieczem zabytków. Przyczyny opieszałości można określić mianem syndromu Kiemlicza.
To nasze..., to nasze...
Stary Kiemlicz - jak wie każdy, kto kiedykolwiek czytał "Potop" - odznaczał się niepoślednią dbałością o własne dobra. Próbę odebrania tego, co w jakikolwiek sposób wpadło w ręce jego i jego synów, uważał za krzywdę i tym głośniejsze wywodził pretensje, im mniejsze miał prawo do zawłaszczonych rzeczy. Nieco podobnie zachowują się władze i pracownicy instytucji publicznych, muzeów i bibliotek, gdy napomknąć o konieczności uregulowania spraw...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta