Armia przeciw cywilom
Zadowoleni z siebie nigeryjscy wojskowi za nic mają apele płynące z Londynu czy Waszyngtonu, które nawołują do przywrócenia demokracji
Armia przeciw cywilom
Spór o to, kto lepiej rządzi: armia czy cywile, trwa od narodzin niepodległej Nigerii. Na razie górą jest armia, lecz potężne związki zawodowe sektora naftowego mogą zmusić wojskowych do kapitualacji i przekazania władzy legalnie wybranemu prezydentowi Mashoodowi Abioli.
Nigeria nie ma szczęścia do polityków. Można to było dostrzec od razu na początku dziejów niepodległego państwa. Secesja bogatej w ropę Biafry (krwawa wojna domowa w 1967 r. ) położyła fundament pod konflikt, który z przerwami trwa do dziś. Jest to konflikt między biedną rolniczą północą a bogatym uprzemysłowionym południem. Oba regiony dzielą także waśnie etniczne. Wrogość między Joruba i Hausa oraz Ibo rozpoczęta wojną o Biafrę już wiele razy doprowadzała do walk. W tej sytuacji armia, która zgodnie z tradycją na kontynencie afrykańskim ma wiele do powiedzenia, bierze władzę w swoje ręce. W 34-letniej historii niepodległej Nigerii doszło do tego aż 8 razy.
Dobry generał
Po trzyletniej wojnie domowej nastąpiło utrwalenie władzy państwowej nad całością terytorium. Jednak cywilne władze nie potrafiły sobie poradzić z licznymi konfliktami relgijnymi między muzułmanami z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)