Radość z pierwszej wypraski
Radość z pierwszej wypraski
ALEKSANDRA ZADARA
Był rok 1953. Dyplom prymusa na maturze dawał mi wolny wstęp na wszystkie wyższe uczelnie w kraju, nie dając jednak żadnej nadziei na zapewnienie sobie w czasie studiów najbardziej elementarnych potrzeb bytowych. Moi rodzice mieszkali w małej osadzie na Mazowszu, i z wielkim trudem utrzymywali jednego z braci na studiach w Warszawie, drugiego w gimnazjum, w innym mieście. Ja nie mogłam wtedy liczyć na żadną pomoc materialną. Gdy latem tego roku poznałam Tadeusza, odłożyłam swoje studiowanie na trochę później i w grudniu 1953 roku wyszłam za mąż.
Obydwoje pracowaliśmy jako urzędnicy (mąż skończył SGPiS, nie uzyskał jednak absolutorium) i jak w piosence Osieckiej wiązaliśmy koniec z końcem za te polskie dwa tysiące.
Nasze życie mocno się skomplikowało, gdy w 1955 roku przyszła na świat córka. Kiedy po trzymiesięcznym urlopie macierzyńskim musiałam wrócić do pracy, oddałam ją do pobliskiego żłobka. Wówczas zaczęły się nieustające choroby dziecka i moje ciągłe zwolnienia lekarskie. Z pracownicy wyróżnianej i nagradzanej stałam się trudnym do pozbycia balastem. Powoli, ze względu na zdrowie córeczki, dojrzewaliśmy do decyzji o moim odejściu z pracy. Gdy w roku 1956 w ramach racjonalizacji zatrudnienia rozpoczęto kompresję...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta