Miasto Viw(!)aldiego
JACEK SIERADZKI
W mieście na północy, do którego pojechałem, zbudowano ostatnimi laty całkiem efektowną, zabytkową starówkę. Taka przyjemność spotkała zresztą wiele grodów na ziemiach odzyskanych po 1945 roku i marnowanych później przez Polskę komunistów. Dawne miejskie centra całe dziesięciolecia po wojnie utrzymywano w postaci porastających zielskiem ruin i fundamentów, a wokół wznosiły się porażające urodą blokowiska, które znamy wszyscy. Zmiana ustroju zlikwidowała obezwładniające niemożności budowlane i na pustych miejscach jęły rozkwitać dzielnice trzy- i czteropiętrowych wąziutkich kamienic ze spiętrzonymi dachami, pomalowane w jaskrawe kolory. Wyglądają jak wielkie atrapy czy dekoracje teatralne. Zwłaszcza że, być może na skutek wysokich czynszów, zasiedlane są z dużym trudem i część pięknie wykończonych domów zda się martwa.
W mieście, do którego pojechałem, część nowo zbudowanej starówki była już zasiedlona. Działał też mały, rodzinny zapewne hotelik. Na szyldzie, a także w oknach restauracji pyszniła się nazwa przybytku: "Viwaldi". Właśnie tak: przez pierwsze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta