Przeczekać partyjnych dinozaurów
Młodzi ludzie, z którymi spotykam się w Pekinie, nie chcą pamiętać o Tienanmen
Przeczekać partyjnych dinozaurów
PIOTR GILLERT z Pekinu
Przypadkowa śmierć studentki przed dwoma tygodniami wywołała studencki protest, który miał wszelkie znamiona zarzewia buntu na miarę wydarzeń z 1989 roku. Ale do buntu nie doszło, bo przy dzisiejszym stanie ducha młodych mieszkańców Pekinu dojść nie mogło.
Wielkie wydarzenia zaczynają się zwykle od drobnych zdarzeń. Gdyby pewna studentka pierwszego roku Uniwersytetu Pekińskiego nie spóźniła się w piątek 22 maja na autobus, nie musiałaby iść ciemną ulicą do akademika i nie zostałaby zgwałcona, a potem zamordowana przez niezidentyfikowanego dotąd sprawcę. Gdyby władze uniwersytetu nie próbowały przemilczeć tej śmierci, studenci zapewne nie zorganizowaliby w zeszłym tygodniu dwudniowego protestu, który zgromadził potępiających władze uczelni. - To tak zwykle się zaczynało, od przypadkowych, nieprzewidywalnych zdarzeń - wyjaśnił mi Qin, młody wykładowca uniwersytecki, który w zeszły piątek oprowadzał mnie po kampusie uniwersytetu.
Uniwersytet Pekiński, zwany przez mieszkańców Pekinu Bei Da, ma długą tradycję studenckich manifestacji, sięgającą początków XX wieku. Zawsze był siedliskiem niespokojnych duchem bojowników o lepszą przyszłość. To tu zaczynały...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta